WitamBłagam o pomoc, mam bratanka który uległ w grudniu wypadkowi, uszkodzony...
Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta
Temat: Utrudniony kontakt z chorym - proszę o pomoc (4)
- https://www.forumneurologiczne.pl/forum/utrudniony-kontakt-z-chorym-prosze-o-pomoc/watek/1552657/1.html#p1552657https://www.forumneurologiczne.pl/forum/utrudniony-kontakt-z-chorym-prosze-o-pomoc/watek/1552657/1.html Utrudniony kontakt z chorym - proszę o pomoc Gość
Witam wszystkich na forum, zmagam się jak większość nas tutaj z problemem mojego partnera - 2 tyg temu pękł mu tętniak miał rozległy krwotok podpajęcznowkowy potem obrzęk mózgu śpiączka farmakologiczne groźba sepsy...wszystko naraz ciągły lęk o jego życie i cud każdego kolejnego dnia gdy nadal żył. Aktualnie został 2 dni temu wybudzeniu ze śpiączki pojawiają się jakieś odruchy ale nie wiadomo czy świadomość mu wróci czy pozostanie w stanie wegetatywnym. Oczywiście nadalnkest też bardzo wysokie ryzyko kolejnego udaru tym razem niedokrwiennego co w jego przypadku może skończyć się najgorzej. Jestem u niego codziennie robię co tylko mogę choć wiadomo że w takim stanie mogę niewiele poza tym aby po prostu być. I właśnie tu pojawia się kolejny problem który załamuje mnie psychicznie prawie równie mocno jak lęk o życie ukochanego. Jesteśmy razem Od niedawna choć znamy się już lata ale te uczucie dojrzewalo na drodze stały też inne okoliczności- mój partner rozstał się z poprzednią partnerką dla mnie, wyprowadził wtepnie do matki i mieliśmy już na zawsze być razem. Niestety przeszkodził nam ten nieszczęśliwy wypadek i teraz jestem w dodatkowo kłopotliwy położeniu bo jego matka i była partnerka mnie nie akceptują- w zasadzie to powinnam użyć słowa nienawidzą. Robią wszystko aby uniemożliwić mi kontakt z ukochanym, wiedzą co nas łączy A mimo to traktują mnie jak śmiecia, doszło nawet do sytuacji gdy musiał interweniować lekarz gdy w moim kierunku odniosły się wręcz z agresją i nie tylko główną. Jestem załamana - nie pozwalają mi nawet na myślenie A tym bardziej na troskę o jego życie i zdrowie, zrzucają wręcz winę na mnie za zaistnialą sytuację jakoby była to kara za to że byliśmy razem. Czuje się potwornie tak bardzo go kocham A nie pozwalają mi nawet się z nim zobaczyć- oczywiście lekarz powiedział że mam takie sama prawa jak one i jestem tam codziennie abybwejsc choć na chwilę, jestem w stałym kontakcie z lekarzami i wiem o jego stanie zdrowia wszystko niemniej to uczucie gdy muszę chowac się po kątach żeby mnie niebwidzialy i znów nie obrażały- bo to co dowiedziałam się o sobie i ukochanym z ich słów nie nadaje się nawet żeby powtórzyć po prostu nie sądziłam że można być aż tak złym człowiekiem. Specjalnie przedłużają swoje wizyty tak abym nie mogła nawet na chwilę wejść go zobaczyć- boję się że w jego stanie każde wzburzenie może mieć tragiczne skutki A ich nie niechęć do naszego związku jest wręc z namacalna. Odgrażaly mi się że on jeszcze tego pozaluje i choć nie wierzę że mogłyby w tym stanie coś takiego mu powiedzieć to tej pewności nie mam. W to że powiedz A że go porzuciłam że go nie kocham to jestem pewna że będą mu mówić A przecież on teraz może nas słyszeć nie wiem co robić jestem załamana nie dość że całe życie wywrocilo nam się do góry nogami, jestem chora ze strachu o niego to teraz jego bliscy chcą mnie w ten sposób ukarać za to że jesteśmy razem. Nie zamierzam się oczywiście poddawać kocham go całym sercem i zrobię dla niego wszystko ale jak walczyć w tej sytuacji
- https://www.forumneurologiczne.pl/forum/utrudniony-kontakt-z-chorym-prosze-o-pomoc/watek/1552657/1.html#p1552705https://www.forumneurologiczne.pl/forum/utrudniony-kontakt-z-chorym-prosze-o-pomoc/watek/1552657/1.html Utrudniony kontakt z chorym - proszę o pomoc Gość
Napisz prośbę do Ordynatora oddziału o umożliwienie odwiedzin i opieki nad chorym poza standardowymi godzinami. Obiecaj nie przeszkadzać w pracy i ściśle wykonywać polecenia personelu w trakcie wizyt (np. opuszczenia sali przy przebieraniu innego pacjenta czy wizytacji lekarza). Umotywuj prośbę zachowaniem i niechęcią rodziny oraz brakiem możliwości wykonywania w standardowych godzinach, spokojnych, niezakłócanych odwiedzin, ale bez szczegółów. Krótko i na temat. Jeśli to niemożliwe poproś o unormowanie wizyt naprzemiennie. Dzień Ty, dzień rodzina. Czy dzień Ty, dwa kolejne rodzina. To jest Ordynatora oddział i on decyduje o porządku, ładzie i tym, co może być najlepsze dla pacjenta. W sytuacji Twojego chłopaka jest mu potrzebne wszystko to, co działo się tuż przed. Twarze, zapachy, dotyk, głos. Wszystkich najbliższych. Rodziny pewnie też.
A tym głupim pipom pokaż mój post. Wy głupie baby!!! Wasz syn i exchłopak jest w stanie krytycznym, KAŻDA miłość jest mu potrzebna, a zwłaszcza ta, którą żył tuż przed pęknięciem tętniaka! Co Wy chcecie odwalić przy okazji jego tragedii i choroby??? Żeby co? Niby zapomniał po tętniaku, że miał inne życie? Że jego serce biło dla innej dziewczyny? To ONA mu zawróciła w głowie i z nią był przed zdarzeniem. I ona jest mu teraz też potrzebna, nawet nie wiem czy nie najbardziej. On nie złamał debilki nogi, że się zrośnie!
Myślę też, że Ordynator zrozumie i dla dobra pacjenta znajdzie rozwiązanie dla Twojej sytuacji.
A to, że w ogóle są tacy ludzie w obliczu rodzinnej tragedii i odwalają takie akcje to po prostu jakiś wstyd, żenada, upadek zasad i moralności. Nie mówiąc już o braku dobra w sercu.
Powodzenia! - https://www.forumneurologiczne.pl/forum/utrudniony-kontakt-z-chorym-prosze-o-pomoc/watek/1552657/1.html#p1552706https://www.forumneurologiczne.pl/forum/utrudniony-kontakt-z-chorym-prosze-o-pomoc/watek/1552657/1.html Utrudniony kontakt z chorym - proszę o pomoc Gość
Dziękuję Ci bardzo za te słowa- masz rację to że wybrał mnie powinno mieć znaczenie choćby dla jego matki które w wprost powiedziała mi że ma gdzieś że jej syn mnie kocha i jest ze mną szczęśliwy nazwała mnie latawicą, jego eks wręcz szmatą i k***. Zabronił swojemu dorosłej synowi i synowi mojego ukochanego odwiedzać go za karę że się puścił z taką *** jak ja, wmawiają mi obie że on jest kłamcą oszustem że porzucił syna co nie jest prawdą bo wiem że mieli cały czas normalny kontakt. One wręcz uznały że ten tętniak to kara dla niego za to że zostawił tamtą kobietę, że to za mało co się dzieje teraz i jeszcze oboje będziemy tego żałować i zasłużyliśmy na wszystko co najgorsze. Chciałam jakoś dojść do porozumienia z nimi możliwe że byłam zbyt uległa i skończyło się tym że płakałam ze strachu o mojego faceta i słuchając jak one lżą na mnie mając za nic że 2 piętra wyżej on leży pod respiratorem. Odebrały mu jego telefonu przejrzały nasze konwersacje co jest potworne gdyż mój ukochany bardzo cenił sobie prywatność i poszanowanie własności ale nie zachowują się jakby on już był warzywem i specjalnie odgradzają mnie od niego bo wiedzą że w ten sposób mogą mnie skrzywdzić najbardziej. Gdy mówię im że muszę tu być bo go kocham i muszę widzieć go jak najczęściej to twierdzą że coś takiego jak ja nie ma praw do uczuć i mam dosłownie wypier***. Bardzo się że byłam tak załamana że nie nabrałam tych wszystkich inwektyw w moją i jego stronę zwróconych. Muszę walczyć masz rację skoro nie mogę w normalnym trybie tam być postaram się o pozwolenie od ordynatora. Jescze raz dziękuję za empatię i zrozumienie w jego stanie najważniejsze jest żeby ktoś był Przy nim komu na nim zależy A one niestety ale jedyne na czym im zależy to zgnębienie mnie
- https://www.forumneurologiczne.pl/forum/utrudniony-kontakt-z-chorym-prosze-o-pomoc/watek/1552657/1.html#p1552765https://www.forumneurologiczne.pl/forum/utrudniony-kontakt-z-chorym-prosze-o-pomoc/watek/1552657/1.html Utrudniony kontakt z chorym - proszę o pomoc Gość
To znów ja - na razie nie rozmawiałam z ordynatorem bo go nie było ale jadę w poniedziałek i nie odpuszczę. Mój ukochany odzyskuje świadomość widać że coś kojarzy choć noenpoznaje kim jestem ale słyszy co mówię A jak powiedziałam że go kocham to się rozpłakał. Lekarze pozwolili mi wejść po godzinach odwiedzin i zostałam tak długo jak się dało- naprawdę mam ogromne wsparcie w personelu sami widzą moje zaangażowanie A o tych dwóch *** to nawet nie mówią więc łatwo się domyślić jak one się zachowują. Mam tylko nadzieję że nie będą aż tak złe i nie wyzyją się na nim jak odgrażały się, nie wierzę że można być aż tak złym nawet one. Dla pociesza ją innych w takim stanie - jeszcze tydzień temu lekarze nie dawali szans A teraz się obudził sam oddycha widać że coś rozumie choć jest splątany ale żyje!!! Nie traćcie nadziei
- Gość
- obrzęk rdzenia
- Wyniki rezonansu-zmiany w mózgu
Otrzymałam wyniki rezonansu magnetycznego mozgu. Stwierdzono w nim w lewej wyspie dwie...
- Co się ze mną dzieje?
Witam. Mam 36 lat. Od ponad roku borykam się z bardzo trudnymi dla mnie...
- Wysciolczak anaplatyczny ependynoma
Witam serdecznie mam syna który wzmaga się z wysciolczakiem ependynoma 3 stopnia...