Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Witam,



mam taki problem. Od jakiegoś czasu zauważyłem, że zdarza mi się zapominać najprostszych słów. Ostatnio jak miałem słówka angielskie :

walrus (mors), whale (wieloryb), gooseberry (agrest) i coś tam jeszcze. To zajęło mi to z minutę na przypomnienie sobie Polskich odpowiedników :/ Mimo iż miałem obraz tych zwierząt / rzeczy przed oczami.

W sumie to morsa spasowałem, bo wiedziałem z góry, że nie dam rady sobie przypomnieć, mimo iż widziałem tą bestię przed oczami, leżącą na lodzie z wystającymi z pyska kłami

Ok, można powiedzieć- problemy z pamięcią, ALE:

Jestem studentem filologii angielskiej i zapamiętywanie np. Angielskich słówek to moja najlepsza strona... Na kolosy ze słownictwa wystarczy jak przeczytam te słówka 2 razy i już, a niektórzy czytają i po 5 i nie umieją zapamiętać.

Tak więc nie rozumiem tego za bardzo, bo gdyby moja pamięć szwankowała, to Angielskich wyrazów tym bardziej bym się nie mógł nauczyć / przypomnieć. Czasami wydaje mi się, że łatwiej mi się rozmawia po Angielsku Jak mam załatwiać jakąś sprawę formalną, czy to osobiście czy telefonicznie, to jest masakra. Boję się bardziej, niż przed kolosem, bo wiem, że jak zacznę coś mówić, to na pewno zapomnę jakiegoś słówka i się zatkam i ktoś sobie pomyśli, że przyszedł jakiś niedorób. W takich sytuacjach to się wolę przygotować, już praktycznie tekstu się na pamięć nauczyć co mam mówić.

To jest bardzo uciążliwe. Rozmowa jest dla mnie koszmarem, tzn. taka formalna.

Nie zawsze zapominam w takich przypadkach, ale sama świadomość, że mogę już mnie paraliżuje.

Niemożliwością jest dla mnie lanie wody na tematy, które musiałbym wyreferować na środku przed kimś. Opowiedzieć o czymś, co myślę o polityce, albo służbie zdrowia. Powiem 3 zdania i nie mam pojęcia co dalej miałbym mówić... Gdybym z kolei miał to napisać- żaden problem. Na każdy temat mogę opowiadanie napisać, zawsze coś się wymyśli.

Jak nie nauczę się na pamięć przy referowaniu, to o spontanicznej gatce zapomnijmy.

Codziennie łapię się na tym, że zapominam najprostszych słówek.

Niekiedy mam takie problemy z koncentracją, że miewam momenty że mogę o NICZYM nie myśleć i patrzyć się przed siebie. Totalne otępienie (właśnie zapomniałem tego słówka... a przypomniałem sobie angielski odpowiednik..).

Kiedyś zadanie typu :

"Ułóż z podanych literek wyraz" : np. (zwierzę) B O K R A, to w mig robiłem wszystkie możliwości, a teraz jak napotykam coś takiego to niekiedy nie wiem za co się zabrać. Na takich zadaniach najbardziej zauważam spadek koncentracji. Po kawie jest lepiej.

W szkole średniej nie zauważyłem żadnych kłopotów z wysławianiem się.

Może przez mój przedłużony kontakt z innym językiem to spowodował?

W szkole lekcje cały czas po Angielsku + w domu oglądam filmy w oryginale + czytam często po angielsku na forach etc.

No ale przecież na przerwach rozmawiam po Polsku + w domu także + przeglądam także polskie fora + jak się spotykam ze znajomymi to też rozmawiam po Polsku (ale niezbyt często wychodzę).

Nie wiem czym to jest spowodowane, ale troszkę mnie to zaczyna przerażać, toteż piszę

Spróbuję się dobrze odżywiać, ćwiczyć i zacząć brać witaminy i magnez regularnie. + może lecytynę. Jeśli po miesiącu dalej się to utrzyma to chyba nie mam wyjścia i pójść do neurologa? Tylko się boję, żeby mi przypadkiem nie powypisywał czegoś w papierach co mnie załatwi przy znalezieniu jakiejś pracy potem w przyszłości.

Co myślicie?

Będę wdzięczny za każdą poradę / diagnozę (musiałem pomyśleć o Angielskim odpowiedniku tego słowa którego szukałem w myślach, żeby sobie przypomnieć ten wyraz...)

Aha, mam 23 lata.



pzdr

Witam,



oczywiście chyba każdy ma czasem problem z pamięcią,, przypomnieniem sobie jakiegoś słówka,,,czy gdzie zostawił klucze albo cos innego..



ja ze swojej strony zaczęłam stosować ćwiczenia na poprawę pamięci i koncentracji z www,memo.pl

warto spróbować,,, jeśli nie to chyba zostaje tylko lekarz,, doradzi jakis specyfik jeśli to coś poważniejszego,, można też próbować np magnez czy jakieś ziólka



a tak dodatkowo polecam ciekawy artykuł ;



interia360.pl/technika-i-nauka/artykul/quot-powiem-ci-cos-waznego-ale-prosze-pamietaj-o-tym-jutro-quot,23134

mam dokładnie tak samo. Tez określiłabym siebie jako bilingwalną, natomiast płynniej i swobodniej mówie po Ang, który nie jest moim pierwszym językiem.
Nie umiem prowadzic small talkow i często jak mam stworzyc spontanicznie dłuzsza wypowiedz to w pewnymmomencie tak sie stresuje ze gubie wątek albo używam nie takich słow jak chciałabym- jakie bym np napisała gdybym miała dluzszą chwilę na precyzyjną ekspresję swoich mysli.

Według mnie trzeba ten skill ćwiczyć - u mnie było lepiej jak chodzilam do psychologa - wtedy raz w tyg przez bitą godzinę musiałam gadać o dość abstrakcyjnych rzeczach. Practice makes perfect