Ja mam 27 lat, choruję na padaczkę od około 11-12 roku życia, lecz zdiagnozowano ja u mnie dopiero w wieku 21 lat. Napady toniczno-kloniczne mam co miesiąc, a napady nieświadomości codziennie. Codziennie też mam napady które powodują kilkusekundową utratę wzroku. Do tego występują u mnie współwystępujące zaburzenia psychiczne, których żaden psycholog ani psychiatra nie potrafili zdiagnozować, mimo pobytu na oddziale zamkniętym. O lekach na depresję czy psychozy mogę w ogóle zapomnieć, ponieważ wywołują u mnie silne napady padaczki, podobnie jak większość leków. Skończyłam studia, mimo to nie mogę znaleźć pracy, ponieważ mój zawód wymaga zezwolenia na pracę na wysokości. Gdy ukrywam chorobę to nie ma problemu, wszędzie mnie zatrudnią... Tylko po paru miesiącach ciężkiej pracy niedostosowanej do mojego stanu zdrowia napady zaczynają się nasilać. Ze znalezieniem odpowiedniej pracy biurowej też mam problemy bo jestem osobą o umyśle bardziej technicznym, bez rozwiniętych umiejętności miękkich. Wiele osób z padaczką ma bardzo wysoki poziom inteligencji ale są traktowani jak upośledzeni chociażby z powodu napadów nieświadomości. Zaczynam myśleć, że jak ktoś ma padaczkę i nie pracuje w IT czy nie ma dużej odporności na stres i jest aspołeczny to nie ma dla niego szans na normalne funkcjonowanie. Z resztą czego oczekiwać od pracodawców skoro ostatnio nawet neurolog wyrzucił mnie z gabinetu mówiąc, że nie jest specjalistą od padaczki.