Reklama:
Reklama:

NAJNOWSZE WPISY NA FORUM

Jest to straszny nowotwor, ktorgoj nie zycze nawet wrogowi. W lipcu 2010 roku bylo jeszcze wszystko ok bawila sie na naszym weselu pelna zdrowia i radosci, cieszyla sie razem z nami. W pazdzierniku 2010 zaczela zapominac, nie konczyla zdan zauwazylismy ze cos jest nie tak, pojechalismy do szpitala, zrobili tomograf okazalo sie, ze w lewej polkuli w placie skroniowym cos jest :/ lekarz stwierdzil, ze trzeba operowac. Operowal ja 19.10.2010 r najlepszy profesor Heliodor Kasprzak. Operacja przebiegla bez powiklan babcia wracala powoli do siebie po 5 dniach od operacji chodzila a po 7 wrocila do domu. Wycinek poszedl do badnia po 2 tyg okazalo sie ze to glejak Iv najgobrszy z mozliwych :/ udalismy sie do Poznania do Pani onkolog, powiedziala, ze babcia bedzie miala radioterapie przez 6 tyg, ale zebysmy sie ludzili, bo beda to ostatnie swieta Bozonarodzeniowe z nia :/ tragedia nie moglismy dojsc do siebie. Babcia po 6 tyg od operacji pojechala na radiotepie znosila ja bardzo dobrze nawet pamiec sie poprawila. Na swieta wrocila do domu poniewaz zakonczyli juz naswietlania. W domu raz czula sie gorzej raz lepiej kazdy dzien byl dla nas wazny i chcielismy spedzic i wykorzystac go jak najlepiej i zapewnic jej wszytsko co mozliwe. az w lutym sstan zaczal sie pogarszac zaczela slabnac nie chodzila sama ale jeszcze wstawala z lozka z nasza pomaca, jadla miala bardzo duzy apetyt, co nas cieszylo. Po 6 tyg od naswietlan pojechalismy na tomograf i okazalo sie ze jest wznowa ale operacyjna w tym samym miejscu. No coz trzeba bylo operowac za 2 tyg miala jechac na operacje ale byla coraz slabsza plakala czesto juz prawie w ogole nie wstawala z lozka z pamiecia tez bylo slabo :/ 2 tyg pozniej zawiezlismy ja do szpitala i lekarze przy konsultacji zobaczyli ze na badaniu wczesniejszym nie dopatrzyli sie 2 wznowy ktora jest na rdzeniu i powiedzieli ze juz nic nie mozna zrobic. Zalamalismy sie i w ten sam dzien przywiezli ja do domu powiedzieli ze juz tylko trzeba sie opiekowac jak najlepiej do ostatnich dni nie moglo to do nas dotrzec nie wiedzielismy co robic ale trzeba bylo wziazc sie w garsc aby zapewnic jej najlepsza opieke. Wrocila do domu bylo coraz gorzej lekarz przepisal krople przeciwbolowe a 3 tyg pozniej miala juz plastry z morfina. W 2 tyg marca bylo coraz gorzej nie wstawala juz w ogole z lozka nie mowila czasami bywalo ze spala cale dnie czesto miala goraczke, tracila apetyt :/ nie wiedzielismy co robic musielismy na to wszytsko patrzec choc serce nas bolalo. dobrze ze ciocia jest pielegniarka i pomagala jak tylko mogla wiec babcia miala jak najlepsza opieke od nas i cioci. 25 marca bylo juz zle nie budzila sie prawie w cale miala zalozyny cewnik i sonde poniewaz nie moglismy zostawic jej bez jedzenia a 29 marca zoladek przestal pracowac wszytsko sie cofalo przez sonde wiec odlaczylismy nie krzyczala juz z bolu byla nieswiadoma spala tylko a o 18 00 odeszla w ciszy i spokoju we snie tak cicho zasnela ;( to byl dzien jej urodzin 77 lat ;( byla najlepsza babcia na swiecie zawsze sie troszczyla o nas kochala calym sercem bardzo nam ciezko teraz serce boli jeszcze nie mozemy sie pogodzic z tak wielka strata kochanej osoby, ale przynajmniej sie nie meczy musimy wierzyc ze jej tam jest dobrze w niebie :/ bardzo Cie Kochamy Babciu bylas dla Nas Aniolem i wiem ze teraz tez czuwasz dziekujemy Ci za wszystko. Kiedys napewno sie jeszcze spotkamy ;( Jest to straszna choroba nie zycze jej nikomu jest to najgorszy guz jaki moze istniec poniewaz ze zdrowiego pelnego sil czlwoieka robi roslinke powoli wykancza organizm a najblizsi musza na to patrzec i cierpien rownie mocno jak osoba chora. MAm nadzieje ze kiedys znajdzie sie lekarstwo oby jak najszybciej. Wiem duzo o tej chorobie jesli ktos potrzebuje pomocy prosze pisac na gg 4699031. Pozdrawiam wszystkich i trzymajcie sie walczcie do ostatniego tchu i opiekujcie sie jak mozecie najlepiej chorymi osobami.
462 komentarz
ostatni 36 minut temu  
/ gość
proszę, napiszcie mi jakie mogą być objawy nowotworu mózgu zwanego wyściółczakiem i jakie mieliście z nim doświadczenia. Mój brat na opisie badania mózgu tomagrafem (zrobionym w związku z uderzeniem w głowę) ma postawioną diagnozę: wyściółczak? (ze znakiem zapytania) Widać w 4 komorze mózgu zmianę (jaśniejsza plama 11 mm). Teraz czekamy na wynik z rezonansu magnetycznego. I modlimy się, żeby to nie był nowotwór. Jak myślicie, są szanse, żeby to było cokolwiek innego? Brat ma 32 lata. W ciągu ostatnich 3 mies. kilka razy miał zawroty głowy, ale ogólnie czuje się dobrze.
3041 komentarz
ostatni 5 godzin temu  
/ gość
Od 1 stycznia 2007 bolała mnie głowa. Budziłam się z bólem i zapypiałam. Ból głowy na początku był nie do wytrzymania, ale po kilku dniach wydawało mi się, że właściwie to nauczyłam się z nim żyć. Po 10 dniach trafiłam do lekarza i stwierdzono ostre zapalenie krtani i tchawicy (faktycznie zaczęłam mieć chrypę, bolało mnie gardło i krtań). Gorączka ok. 39 stopni. Po trzech dniach nie byłam w stanie nawet wstawać z łóżka, bolała mnie dosłownie cała głowa, a do tego doszły wymioty, gorączka wcale nie spadała, nawet po lekach przeciwgorączkowych. Trafiłam ponownie do lejarza i stwoerdził grypę żołądkową. Ja jednak czułam, ze to coś zupełnie innego i traciłam siły coraz bardziej. Po kilku dniach trafiłam do szpitala z podejrzeniem zapalenia opon mózgowych. Miałam typowe objawy: wysoka gorączka, wymioty, sztywny kark, coś jak napady padaczkowe. Zrobili mi punkcję i po dwóch godzinach potwierdzili lekarze wirusowe zapalanie opon mózgowych - pleocytoza ponad 400. Nie mogłam wstawać, a ból głowy wcale nie przechodził. Po tygodniu pobytu w szptalu wypuścili mnie nie robiąc nawet ponownej punkcji. Co prawda cay czas dopisywał mi humor i lekarze doszli do wniosku, ze dalej już tylko mam leżeć w domu i przejdzie. Po miesiącu znów trafiłam do szpitala, bo ból głowy wcale nie mijał i ciągle miałam stan podgorączkowy. Pleocytoza co prawda już była mniejsza, ale nadal 109, a u dorosłego zdrowego człowieka, wg mojego neurologa, nie powinna przekraczać wartości 12. W szpitalu leżałam kolejny tydzień i jeszcze miesiąc w domu. Do września nie mogę się nasłoneczniać ani przemęczać. Do tej pory było całkiem nieźle, ale od krótkiego czasu mam dziwne wrażenie, że coś się dzieje niepokojacego. Czuje dosłownie jakby jakiś robak chodził mi w głowie, do tego na zmianę głowa mnie boli i swędzi. Od kilku dni w zasadzie codziennie boli mnie głowa i kark, czuję jakbym za chwilę miała zemdleć i traciła świadomość, a do tego jakbym miała jakis kamień w głowie. Przed chorobą miałam naprawdę dobrą pamięć, a teraz nie pamiętam wszystkich faktów czy rozmów. Proszę o opinię kto miał podobny przypadek. Nie wiem czy jest to normalne czy tez powinnam iść z tym do specjalisty.
82 komentarz
ostatni 10 godzin temu  
/ gość
Reklama: